Pełen spontan. Wróciłem pół godziny temu ze stoku i czekając na swoją kolejkę w dostępie do prysznica piszę o tym, co bulwersowało mnie podczas skądinąd bardzo przyjemnego dnia.
W warszawce zimowe ferie, czego jedna z konsekwencji jest taka, że znalazłem się wraz z rodziną na kwaterze w Białce Tatrzańskiej. Jestem tu pierwszy raz. Białka pozytywnie mnie zaskoczyła – mam wrażenie, że dużo zostało zrobione w kierunku, aby deskarzom i narciarzom żyło się wygodnie, tak jak ma to miejsce np. w ośrodkach alpejskich. Dla mnie to pierwszy sygnał, że być może kończy się era, którą można podsumować prawem świętym dla górali prowadzących w naszym kraju działalność usługową. Rzeczone prawo stanowiło, że o nic w zasadzie dbać nie trzeba, żadne inwestycje i udogodnienia nie są potrzebne, bo cepry i tak przyjadą i swoją kasę w (przepastnej) kieszeni zostawią. Taka PRL‑owska mentalność, podług której właściciel jest panem, a korzystający z wyciągów petentem, winnym znieść każde warunki i każde możliwe upokorzenie. Jednakowoż nie o jakości narciarskich ośrodków być miało, zatem bezzwłocznie wracam do adremu.
Jeden z niewielu, ale chyba najistotniejszy minus tego miejsca, to akustyka zabezpieczona na wszystkich przystosowanych do jazdy stokach. O ile, kiedy sięgam pamięcią, w Alpach uwielbiają głośno i mocno grać we wszystkich górskich karczmach, o ile grają tam czasem tyrolskie marsze, które nam Polakom mogą się krzywo kojarzyć, dzieje się to jednak w określonych miejscach, które raz że można omijać jeśli komuś muzyka nie odpowiada, a dwa, ograniczać pobyt w nich do akceptowalnego dla każdego z osobna minimum. W Białce takiej możliwości nie ma. Nie wiem, czy intencjonalnie, ze względu na kasę i zobowiązania wobec radiowego inwestora, czy też z prostej nadgorliwości, aby ludziom zrobić jeszcze lepiej niż do tej pory ktokolwiek wymyślił, na wszystkich wyciągach, na każdym słupie zainstalowane zostały „kołchoźniki”. Dla młodych czytelników winien jestem wyjaśnienie, że były to w czasach komuny głośniki instalowane np. w miejscach pracy, fabrykach, biurach, z których w nachalny sposób propagowane były indoktrynacyjne przekazy. Z głośników na okrągło nadawany był RMF FM, jedna z najgłupszych i najtrudniejszych do zniesienia stacji, choć to oczywiście bardzo subiektywna ocena. W efekcie gros czasu – szacuję, że na wyciągach spędza się około 80% całego szusowania – skazany byłem albo na słuchanie koszmarnego zmagania się prowadzących audycję z zadaniem przekonania mnie, że najskrytszym marzeniem każdego człowieka jest odkryć, w którym z radiowych sejfów przygotowano 3, 5 czy może 300 tys. PLN (najnowszy na tę chwilę konkurs typu wyślij sms, a zadzwonimy do ciebie i wygrasz KASĘ), upiornych reklam, albo w najlepszym przypadku muzyki. I na tej ostatniej chciałbym się chwilę zatrzymać.
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach muzyka jest wszechobecna. Nie wiem czy tak jest u wszystkich młodych ludzi, ale np. dla mojej córki wyjęcie z uszu słuchawek jest nie lada wyrzeczeniem. Kiedy rozglądam się w podmiejskim autobusie lub metrze, mnóstwo osób – zwłaszcza młodych – ma w uszach słuchawki. Czasami z kilku metrów zupełnie nieźle słychać co grają. Słuchanie muzyki ma miejsce non stop. Na mój chłopski rozum, tą drogą następuje stopniowe przyzwyczajenie i uznanie takiego stanu za normalny. Czyli zaczyna być tak, że muzyka gra bezustannie, a kiedy zostanie przerwana wydaje się to dziwne i nienaturalne. „Normalny” zaczyna być stan, w którym mózg jest cały czas zmuszany do słuchania i odbierania skądinąd nawet przyjemnych bodźców. Pomijam już fakt, że taka sytuacja zupełnie eliminuje możliwość usłyszenia własnych myśli. Zastanawiam się jednak, jak długo muzyka może być czymś szczególnym, pięknym, czym można się zachwycić, przy czym odpocząć, zrelaksować, wejść w podniosły nastrój ? Jak długo czymś wyjątkowym może być coś, co dzieje się non-stop ? Na mój gust, w ten sposób stale maleje rola cudu, jakim jest dobra muzyka i możliwość jej słuchania. Następuje stopniowa jej degradacja. Degradacja z powodu przyzwyczajenia i spowszednienia. Czy można na okrągło jeść tort, tylko dlatego że jest bardzo smaczny ? Czy można na okrągło oglądać filmy tylko dlatego, że to przyjemne zajęcie ? Czy można na okrągło uprawiać seks, ponieważ niesie ze sobą wiele przyjemnych doznań ? Na upartego można w ten sposób funkcjonować, ale skutek będzie opłakany. Dlatego uważam, że płacimy za nasze przyzwyczajenia słoną cenę, choć w przypadku muzyki, dzieje się to powoli i w – wydawało by się – niegroźny sposób.
Mam zamiar napisać maila do właścicieli stoków, po których jeździłem i opowiedzieć im co myślę o idei nagłośnienia całego terenu moją ulubioną stacją radiową. Między innymi o tym, aby spróbowali kiedyś przejechać się wyciągiem ustawionym na zalesionym zboczu, którego słoneczną, skrzącą się o poranku i mroźną ciszę zakłóca jedynie miarowy stukot przeskakującego po rolkach uchwytu krzesełka. Nie mam złudzeń i doskonale wiem ile w ten sposób zmienię. Ale sam dla siebie poczuję się lepiej. A wszystkich miłośników muzyki namawiam przy okazji do usunięcia z programatorów używanych przez Was odbiorników, częstotliwości chłamu lejącego się z głośników pod etykietką RMF FM.
3 Komentarze
~rozsądna · 5 lutego, 2013 o 6:10 pm
Uwielbiam muzykę, ale co za dużo to niezdrowo. Czasem trzeba trochę posiedzieć w ciszy i posłuchać swoich myśli. Niestety młodzież chyba ucieka od myślenia, bo to za duży wysiłek intelektualny i emocjonalny, a oni wolą się prześlizgiwać po powierzchni życia bez większego zaangażowania. Są oczywiście wyjątki, ale tak nieliczne, że rodzi to obawy o przyszłość świata, a przynajmniej naszej cywilizacji.
Ale patrząc na sprawę filozoficznie, historia uczy nas, że każda cywilizacja musi kiedyś upaść, więc dlaczego akurat nasza miałaby być wyjątkiem?
jackulus · 8 lutego, 2013 o 12:06 pm
Bardzo podoba mi się Twoja filozoficzna konkluzja. Również nie widzę takiego powodu :-).
~N.M. · 6 lutego, 2013 o 1:34 pm
Myślę, że wiele zależy od rodzaju muzyki, jakiej słuchamy. Niestety, ludzie to coraz częściej bierni konsumenci, którzy znają tylko to, co usłyszą w Esce lub RMF. A to, co serwują nam stacje radiowe bardzo rzadko zasługuje na miano prawdziwej muzyki. Uważam jednak, że istnieje wielu genialnych wykonawców i wiele świetnych utworów, których słuchać można dosłownie zawsze i wszędzie.
Zapraszam na http://one-single-sound.blog.pl/ . Piszę tam o właśnie takiej Muzyce, przez duże M;)