Już miałem dać sobie spokój z ulubionym ostatnio tematem, ale. Wracam, aby uspokoić poskręcane w akcie sprzeciwu wnętrzności i dać sponiewieranemu sumieniu jeszcze jeden drobny sygnał, że robię co mogę. Może zresztą warto raz jeszcze zebrać opisane wcześniej przemyślenia ‑ fenomen telewizji jest wszakże absolutnie niezwykły i w sumie zasługuje na kolejną notkę.
Jak to się stało – myślę sobie – że tak fantastyczny wynalazek, który potrafił pokonać odległości i połączyć ze sobą miejsca z różnych krańców naszej planety, wynalazek, który dał nową jakość w sposobie komunikowania i przekazywania informacji doszedł do punktu, w którym stanowi przekleństwo naszej cywilizacji. Po kilkudziesięciu latach rozwoju stał się kolorowym, perfekcyjnie zarządzanym medium, który pełni kluczową rolę w tworzeniu nieprawdziwego świata, skutecznie przesłaniającego ludziom sens istnienia i otwierającego drogę do globalnej manipulacji. Stał się bożkiem, który potrafi ograbić nas z prawdziwych uczuć, przeżyć i doświadczeń. Który zamyka nas w mieniącej się kolorami klatce, odcinając od wszystkiego co naprawdę piękne i wartościowe. Odcinając nas od wiatru, słońca, deszczu, od szczęścia wynikającego z bliskości drugiego człowieka i bólu rozstania, od trudu radzenia sobie z przeciwnościami losu i od satysfakcji wynikającej z ich pokonania. Odcinając nas od prawdziwej radości i spełnienia wynikających z poznawania nowego. W zamian dostajemy kolorową iluzję, którą chcielibyśmy zapełnić pustkę obecną w naszym wnętrzu. Jak to możliwe, że się na to godzimy ? Czy wszystkie smaki własnego życia jesteśmy w stanie poświęcić tylko dlatego, aby nie podejmować żadnego wysiłku ?
2 Komentarze
~rozsądna · 5 lutego, 2013 o 4:35 pm
Śpieszę Cie poinformować, że na szczęście nie dla wszystkich telewizja jest bożkiem i guru jednocześnie. Mam znajomych, którzy od paru lat w ogóle nie mają telewizora, a ja sama oglądam bardzo rzadko i zwykle dokumenty czy reportaże.
W ogóle w moim otoczeniu obserwuję totalny odwrót od telewizji, więc chyba idzie ku dobremu 🙂
jackulus · 8 lutego, 2013 o 12:13 pm
Oj, chciałbym żeby tak było, ale aż takim optymistą chyba nie jestem… 🙂