Ilustracja do wpisu "Skok z kosmosu" na blogu Na Chłopski RozumFelix Baumgartner wykonał swój historyczny skok i wszystko było by pięknie. Znaczy się, z zachwytem obejrzałbym wykonane przy tej okazji zdjęcia, z dreszczykiem i nieodpartym podziwem wyobraziłbym sobie jakie emocje mogły kryć się w srebrzystych zwojach odrywającego się od kapsuły kosmicznego stroju, chwilę być może zastanowił się, jaki sens mają kolejne rekordy i wszystko byłoby pięknie. Gdyby nie jedno małe ale.

Niemal przypadkiem, w swojej naiwności na początku się nad tym nie zastanawiając, spostrzegam logo sponsora całej eskapady. Jasne. Przecież ktoś musiał wydać na to kasę. I to zapewne nie małą. Pojawia się odważny człowiek i zaraz przy nim mości sobie stanowisko kasa, która chce się przy tej okazji utuczyć zamienić w jeszcze większą kasę. Ale tak już jest w obecnych czasach i pewnie nie zatrzymywał bym się nad finansową otoczką kosmicznego skoku specjalnie długo, gdyby nie to, że śmierdzi dla mnie w dosyć szczególny sposób.

Kasę na całe przedsięwzięcie wyłożył Red Bull – firma, której nie cierpię nie tylko z powodów idiotycznych reklam, ale przede wszystkim dlatego, że swój produkt kieruje do młodych ludzi, byczą zachłanność karmiąc krzywdą młodego pokolenia. Z pełną premedytacją, zgodnie ze swoją strategią marketingową, podpina się lub sama organizuje imprezy atrakcyjne dla młodych ludzi. W tym wszelkiego rodzaju szalone skoki. I wszystko jedno, czy w sposób mniej czy bardziej debilny, wbija w podświadomość młodych ludzi, że dzięki zapakowanej przez nich w kolorową blachę kofeinie, zaczną fruwać. Niech to będzie nawet nie kosmiczne fruwanie, ale dzięki ich byczemu napojowi, na pewno wzniosą się ponad swoje możliwości.

A mnie trzepie, kiedy widzę sklepowe regały pełne tego gówna, które trafia później w ręce młodych ludzi, z dumą i nonszalancją popijających byczy nektar. Ich mózgi dalekie są jeszcze od ogarnięcia tego co sami sobie robią. Nie wiedzą, że krótkotrwały, sztuczny doping nie jest dobry dla żadnego żywego organizmu. Nie wiedzą, że jeśli chcą zwiększyć swoją wydolność, mogą to zrobić tylko poprzez ćwiczenia, właściwe odżywianie,właściwy tryb życia tym podobne, koszmarnie trudne dla nich rzeczy. Przynajmniej w porównaniu z sięgnięciem ręką na regał z niebiesko czerwoną puszką. Nie wiedzą, że sztuczny doping rozregulowuje jedynie organizm. Im młodszy, tym większą czyniąc mu krzywdę. Nie zdają sobie sprawy, że po redbulowym „wzlocie”, muszą opaść w dołek jeszcze niższy od górki na której byli. Muszą, ponieważ w naturze działa proste prawo, według którego własnego tyłka nie da się przeskoczyć i do właściwego dla każdego osobnika czy osobniczki poziomu wydolności muszą prędzej czy później powrócić. Im dłużej się sztucznie stymulują, tym większą sobie krzywdę robią. To wielka szkoda, ponieważ nasze ciało radzi sobie samo fenomenalnie dobrze, pod warunkiem, że mu nie przeszkadzamy, rozregulowując jego fantastycznie działające mechanizmy. A Red Bull przeszkadza, aby być zdrowym i dobrze sobie samemu radzić. Nie będę już rozszerzał wątku na iście piorunujące działanie drinków robionych z napojów „energetyzujących” i alkoholu – to osobny wątek.

Dlatego boli mnie, kiedy widzę to logo wszędzie tam, gdzie młodzi, fajni ludzie dobrze się bawią, gdzie dzieje się coś niezwykłego, tylko po to, by stworzyć podświadome powiązanie, że to co fajne i niezwykłe, dzieje się dzięki zawartej w byczym napoju kofeinie.

Bull shit.

Ale co mogę więcej zrobić poza tym, że się pozłoszczę, ewentualnie kilka słów napiszę…


1 Komentarz

~Lily · 21 października, 2012 o 10:00 pm

Zapraszam na nową notkę na: http://paranolmal-girl.blog.onet.pl/

Leave a Reply