Istnieje takie piękne porównanie otaczającego nas świata do lustra, w którym widzimy własne odbicie. Kiedy tylko sobie o nim przypominam, zachwycam się jego prostotą i trafnością. Trafia w punkt. W samo sedno. Świat jest naszym odbiciem, jest taki, jacy sami jesteśmy. Czyż nie tak ?
Przychodzi mi od razu do głowy kolejna prawda, która wydaje się być blisko związana z przytoczonym porównaniem. Wszyscy wiemy, że ta sama szklanka z połową zawartości, jest jednocześnie w połowie pełna, jak i w połowie pusta. Siła tego zjawiska jest porażająca. Kiedy się nad tym chwilę zastanowić, łatwo dojść do wniosku, że determinuje nasze życie. Dostając w szkole trójkę (o czwórce nie wspominam !), można ucieszyć się, że zaliczona została partia materiału, albo pozostać smutnym, ponieważ kolega dostał piątkę. Jeżdżąc kilkuletnią Skodą, można być zadowolonym, że służy nam solidne i praktyczne auto albo oglądać się za Audi (z obrzydliwymi, diodowymi światłami – sorry, za ten osobisty wtręt), niczym westalka dbając o palący nasze wnętrze ogień zazdrości i poczucie dotkliwej „krzywdy”. Posiadając mieszkanie w bloku, można cieszyć się własnym kątem, albo być nieszczęśliwym, patrząc na podmiejskie posiadłości tych, którym w życiu „wiedzie się lepiej”. I tak dalej, i tak dalej. Jak by nie patrzeć, ten sam świat może być widziany na różne sposoby, a za każdym razem powstaje inny obraz. Dla optymisty – optymistyczny, dla pesymisty – pesymistyczny, dla wesołego – wesoły, a dla smutnego – smutny.To dosyć oczywista konkluzja, ciągle jednak opierająca się na założeniu, że wszyscy mówimy o tym samym świecie, tylko widzianym na różne sposoby. Czy tak jest naprawdę ? Wydaje się, że nie…
Z różnymi sposobami widzenia, nierozerwalnie wiąże się różne działanie. Człowiek widzący pełną połowę szklanki (dajmy na to kompotu przy obiedzie), zajmie się spokojnie jedzeniem, a ten, który skupia się na pustce, nie zazna spokoju dopóki nie uzupełni napitku, choć w tym czasie obiad może wystygnąć, albo zniknie najbardziej atrakcyjny kawałek deseru. A jeśli nie będzie w stanie tego zrobić, zamiast przygotowanych dań będzie siebie samego gryzł i nie nasyci się posiłkiem podobnie jak „pełna” osoba. Człowiek widzący to co ma, nasyci się poczuciem spełnienia i spokojnie odda realizowaniu swoich rzeczywistych potrzeb. Osoba, która widzi to, czego nie ma, będzie starała się dogonić coś, czego często dogonić się nie da, zapominając po drodze o tym co prawdziwe. O tym co jest. Działać będą zatem inaczej.
Czy różne działanie może wywołać taką samą reakcję otaczającej nas rzeczywistości ? Niemożliwe. Z reguły, będzie inaczej. Jeśli uśmiecham się do otaczających mnie ludzi, nie mają wyjścia – też się uśmiechną. Jeśli zrobię skwaszoną minę – świat wykrzywi się podobnie. Jeśli będę… nijaki ? Świat dookoła mnie, też taki będzie. O wiele bliższa prawdy jest wersja, że istnieje wiele światów, a nie jeden obiektywny.Tak wiele, jak wielu jest ludzi którzy w nich żyją. To pociąga za sobą całe mnóstwo konsekwencji, np. każdy z nas musi (albo raczej: powinien) tłumaczyć jak jest w „jego” świecie, bo jest to inny świat niż świat pozostałych ludzi, nawet jeśli wszyscy rozmawiają o tych samych wydarzeniach.
Jeśli zatem moje działanie, wywołuje adekwatną reakcję, to idąc dalej tym tropem wierzę, że postępując w swoim rozumieniu dobrze, podobną odpowiedź uzyskam od otoczenia. Rzecz jasna, nie działa to dosłownie i natychmiast. Poranne przeprowadzenie przez ulicę staruszki, niekoniecznie zaowocuje wieczorną wygraną w totka. Ale w dłuższej perspektywie, wszystko dzieje się dokładnie według tego prawa. Jesteśmy cząstką świata i mamy ogromny wpływ na jego funkcjonowanie. Tym samym, na całe swoje życie. Nawet pomimo tego, że nie jesteśmy w stanie, z dnia na dzień zatrzymać toczące się wojny i sprawić, żeby nie działy się inne, zbędne i czasami zupełnie niezrozumiałe rzeczy.
Zatem, jeśli nie wiesz jaki jesteś… spójrz w lustro. Spójrz na otaczający cię świat. Proste ? 🙂
A ile z tego wynika konsekwencji… Ho, ho ! Załóżmy, że świat dookoła nam się nie podoba. Czy trzeba szukać daleko, co trzeba zmienić ? Teoretycznie nie, a i tak, większość z nas „walczy ze światem”, ponieważ wydaje się to łatwiejsze, niż „walka ze sobą”…
3 Komentarze
~niepokorna · 4 grudnia, 2012 o 10:20 am
jakże świat byłby inny gdyby wszyscy wokół nas „żyli z całych sił i uśmiechali się do ludzi…”
Pozdrawiam ciepło.
jackulus · 4 grudnia, 2012 o 10:35 am
Wszyscy – to zbytek łaski, niepokorna. Żeby połowa chociaż, nawet ta mniejsza… :-)).
Dzięki za odwiedziny i też ciepło pozdrawiam…
~rozsądna · 28 lutego, 2013 o 3:17 pm
10/10 🙂
Jak mówi pierwsza zasada Huny – „świat jest taki, jaki myślisz, że jest”, a więc dla każdego inny. I tylko my możemy go zmienić, zmieniając swoje nastawienie.
„Kiedy jesteś zakochany, wszystko zaczynasz widzieć w nowym świetle; stajesz się hojny, przebaczający i miły w sytuacjach, w których wcześniej bywałeś twardy i podły. W sposób nieunikniony ludzie zaczną podobnie reagować i wkrótce przekonasz się, iż żyjesz w świecie ogarniętym miłością, który ty sam stworzyłeś.
Albo przypomnij sobie okresy, kiedy byłeś w złym humorze i jak wszystko cię denerwowało, stawałeś się podejrzliwy, podły i wręcz paranoidalny. Widziałeś, jak inni ludzie reagowali na twoje zachowanie w podobnie negatywny sposób, i nagle zdałeś sobie sprawę, że żyjesz we wrogim świecie stworzonym przez twoje myśli i twoje uczucia.” (Anthony de Mello)
PS A propos szklanek przypomniał mi się inny cytat
„Na świecie podobno istnieją dwa rodzaje ludzi. Jedni, kiedy dostają szklankę dokładnie w połowie napełnioną, mówią: „Ta szkalanka jest w połowie pełna”. Ci drudzy mówią: „Szklanka jest w połowie pusta”.
Jednak świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią: „Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo… To ma być moja szklanka? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!” (Terry Pratchett)