Zupełnie niedawno usłyszałem lub przeczytałem – dokładnie nie pamiętam –następująco brzmiącą maksymę: „Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami, a natura nigdy”. Zwięźle, konkretnie i prawdziwie, choć pierwsza część nie musi być równie wiarygodna dla wszystkich. Pozostałe już tak.

Jeszcze bardziej niedawno, czyli kilka dni temu, na głównej stronie Onetu wpadłem na informację o tym, że poważne kłopoty ze zdrowiem ma niejaka Lady Gaga. Wiedziony dobrą, pierwotną i nieposkromioną chęcią nasycenia się cudzym nieszczęściem kliknąłem link i dowiedziałem się o co chodzi. Dziewczyna naderwała sobie biodro, a przy okazji ujawniona została informacja, że od pewnego czasu cierpi na przewlekłe zapalenie stawów. Nic nie mogłem na to poradzić – po prostu się roześmiałem.

Wiem – zdaję sobie sprawę z podłości swojej reakcji i za pewnik uznaję, że tym jednym prostym odruchem, pełną garścią zaczerpnąłem z karmy słynnej wokalistki i zamaszyście dorzuciłem do swojego worka. Że ciężaru przybyło, poczułem aż przy lędźwiach. Ale nie mogłem się powstrzymać. Tak naprawdę, wątłe źdźbło mojej stojącej za owym śmiechem oceny, koszmarnie drży z jednego jeszcze powodu – zupełnie nie znam Lady Gagi i to niekoniecznie nawet w kontekście bycia świadomym zakamarków jej duszy i przekonań, ale nawet w tak prostackim aspekcie jak znajomość jej piosenek, występów i znanych publicznie epizodów życia. Jest z tego co wiem niezwykle popularną osobą, tak że swojej niewiedzy nijak nie mogę usprawiedliwić. Pozostaję zatem ze zwielokrotnionym poczuciem winy, ośmielając się wyrażać opinię, którą wyciągam niczym rozkłapany but z oderwaną podeszwą, wyłowiony w jeziorze mojej niekompetencji. Ale do rzeczy, jackulus, do rzeczy…

Rzeczywiście, prawda jest taka, że nie znam twórczości, ani nawet żadnej piosenki LG i z trudem kojarzę plotkarskie notki z jej życia, które gdzieś tam w historii bywania na Onecie oglądałem. Obraz który zapamiętałem, to chyba jeszcze kobieta – choć czasami miałem wątpliwości – tak zdeterminowana, aby skupić na sobie uwagę i zaszokować, że zdolna do tworzenia widoków zupełnie dla mnie niepojętych. Kojarzę kuriozalne sceny, na których rzeczona LG ubrana jest w ociekające krwią mięso, albo ma na głowie konstrukcje, których objęcie, nie mówiąc o zrozumieniu, przekraczało zupełnie moją percepcję. Jednakże najciekawsze z tego co pamiętam, były przedmioty czy może raczej budowle, które LG nosiła na nogach. Tak debilnie udziwnione, że wymykające się wszelkiej klasyfikacji, co oczywiście było jej głównym celem – przyciągnięcia obiektywów i karmienia się później błyskami, zdjęciami, notkami, lajkami i podobnymi duperelami. Zachłanność, której wydawało się nie mogły zatrzymać żadne granice. Gdzieś z tyłu mojej głowy budziła się jedynie refleksja, że ludzkiego organizmu nie można zmuszać do takiego funkcjonowania, nie wolno lekceważyć jego naturalnej budowy, nie wolno kpić z praw grawitacji, przenoszenia sił i rozkładu obciążeń naszych stawów, ścięgien i kości. LG myślała, że można. Tak po prostu, głupia chyba nie jest. Zapewne nie może być, kręcąc szołbiznesem, w którym ściga się z setkami, czy tysiącami jej podobnych. Ale jest głupia lub po prostu nieświadoma w swojej zachłanności i braku szacunku dla natury. A natura, nie przebacza (podobno) nigdy.

Zatem perliście się z nieszczęścia LG zaśmiałem. Zaśmiałem się tak naprawdę z tego, jak natura potrafi nic sobie nie robić z politycznej poprawności, jak potrafi pokazać, do czego prowadzi spirala szokowania i szaleństwo, które zdają się wszak być napędowymi motorami naszej cywilizacji.

A Lady Gadze, szczerze życzę powrotu do zdrowia. No i odrobiny refleksji może…


5 Komentarzy

~rozsądna · 20 lutego, 2013 o 6:45 pm

Wiesz, mamy podobny punkt widzenia. Też jak przeczytałam o tym stroju z mięsa, to byłam zaszokowana i przekonana, że to się dla niej marnie skończy. Nie sądziłam jednak, że aż tak szybko i „widowiskowo”.

Ale zgodnie z tym, co napisałeś w notce, my wszyscy jako ludzkość też powinniśmy się zacząć bać kary natury za to, co z nią wyprawiamy – zatrute oceany, wyeksploatowana i nafaszerowana chemikaliami ziemia ( w wielu miejscach nie nadająca się do uprawy), wycięte lasy, zanieczyszczone powietrze, zaśmiecony odpadkami kosmonautów, resztkami sputników kosmos. Czy jest jakieś miejsce, którego jeszcze nie zniszczyliśmy?

Jeśli przyjmiemy, że Ktoś tym wszystkim zarządza, to jesteśmy dla niego szkodnikami na wielką skalę, nieprawdaż?

    ~jackulus · 23 lutego, 2013 o 7:47 pm

    Howgh ! :-).

    To mniej więcej miałem na myśli wybierając motto do swojego bloga…

    Ale to chyba również Ty pisałaś, że wszystkie cywilizacje kiedyś upadają, dlaczego zatem z naszą miało by być inaczej ? W tę stronę nakręcając popularność LG, zgodnym krokiem maszerujemy.

~rozsądna · 24 lutego, 2013 o 12:40 pm

Rzeczywiście zmierzch zachodniej cywilizacji już dzieje się na naszych oczach – aborcje, eutanazja, małżeństwa homoseksualne,(teraz nawet zgoda na adopcje dla nich), pedofilia, konsumpcyjny styl życia, piętnowanie patriotyzmu i nazywanie go nacjonalizmem lub faszyzmem, propagowanie globalizmu – to wszystko niszczy społeczeństwa na wszystkich poziomach – rodziny, regionu, państwa, kontynentu.Nietrudno przewidzieć, że w niedługim czasie wyludnione państwa Europy, które utraciły swoją tożsamość i korzenie zaleją muzułmanie czy Azjaci. To już się zaczęło i tylko przybierze na sile. Jeśli się nie obudzimy, to nie przetrwamy.
A czy jest jakaś szansa na przebudzenie?.

~rozsądna · 18 marca, 2013 o 8:06 pm

Jackulusie, czy u Ciebie wszystko OK? Bo jakoś długo nic nie piszesz.

    ~jackulus · 18 marca, 2013 o 8:40 pm

    Dzięki za pamięć ~rozsądna. Wszystko ok, poza dostępnym na blogowanie czasem…

Leave a Reply