W ostatnim numerze Zwierciadła, zamieszczony został wywiad z Mrożkiem Sławomirem, który pojawił się był w Krakowie. Na tę okoliczność, bohatersko wstając o piątej rano, dojechał tam dziennikarz rzeczonego pisma, aby uzyskać bezcenny wywiad. Bezcenny dla szerokich rzesz czytelników, którzy z jego lektury mogliby dowiedzieć się, czy na biurku naszego wielkiego rodaka panuje porządek, czy bałagan, jakich kompozytorów lubi i jak to jest być już starym. Bo takie pytania w wywiadzie padały. Tekst czytałem z pewnym zażenowaniem (powody zaraz opiszę) i jednocześnie satysfakcją, ze względu na postawę pisarza. A postawa była nad wyraz godna. Prowadzącego wywiad dziennikarza, Mrożek sprowadził do parteru od razu po gwizdku rozpoczynającym spotkanie i bez żadnych czarów odpowiadał tak, jak w naszej zakłamanej rzeczywistości nie zwykło się odpowiadać. Jak jednakże autor „Męczeństwa Piotra Oheya” mógłby inaczej rozmawiać ? Generalnie, wymowa całego wywiadu była taka, że odpowiadać mu się nie chce, bo rozmówca go nudzi, podobnie jak jego pytania. W związku z tym odbębni kwadrans, który przyjął za swojego rodzaju granicę (nie wiem, czego, bo słowo przyzwoitości tu nie pasuje) i zakończy tę nierówną walkę. Jak zapowiedział tak zrobił. Na te najgłębsze w swojej treści pytania, czyli np. jak to jest być starym człowiekiem, padały odpowiedzi w stylu: „Co ja mam panu powiedzieć, kiedy pan tego i tak nie zrozumie ? Jak będzie pan stary, to będzie pan wiedział, jak to jest.” Cudne. W skórze prowadzącego wywiad dziennikarza, nie chciałbym się znaleźć, nawet za jego poczwórne honorarium.

Ale ja tak naprawdę, nie o samym wywiadzie chcę mówić. Wywiad, to jedynie przyczynek. To przykład działania, którym kipi nasza dzisiejsza rzeczywistość, w szczególności ta publicystyczna. Jak uzmysławiam sobie zakres takiego stanu, ciaaaarki przechodzą mnie po plecach.

Stawiam sobie mianowicie pytanie, jaką wartość dla świata ma podany za przykład wywiad ? Nawet nie pytam o wymierną wartość, bo słowo wymierność w tym kontekście pasuje jak pięść do nosa. Co wnosi do naszej rzeczywistości, do naszego, w szczególności mojego życia ? Czego nowego, mógłbym się dowiedzieć, głębszego niż sama lektura twórczości Sławomira Mrożka ? Ponieważ po głębokim zastanowieniu, w głowie cały czas mam pustkę tak namacalną, że boli, dochodzę do wniosku, że nic. Nic, po prostu, NIC. Ale hola, hola. Nie znaczy to bynajmniej, że wywiad jest niepotrzebny. Potrzebny, tylko potrzebny innym, niż mnie się wydawało celom. Wywiad stanowi istotny element wydania numeru poczytnego czasopisma, na jego okładce można umieścić  nazwisko, na które wielki umysł i charakter pracował kilkadziesiąt lat. Ten fakt już w prosty sposób można przeliczyć na wymierność, której mi niedawno brakowało. Po dołożeniu kilku podobnej wagi tekstów (patrz np. felieton Macieja Stuhra), kilku, w których jakiś fragmentaryczny sens można odnaleźć oraz tysiąca reklam i kolorowych fotografii wszystkiego – mamy gotowy numer, którego sprzedany nakład wnosi ten realny i rzeczywisty wkład do naszej rzeczywistości. Wkład, czyli dopompowanie balona, zwanego zarabianiem pieniędzy. W większym wymiarze, przez właścicieli pisma, w mniejszym przez ludzi zajmujących się przelewaniem z próżnego w próżne (np. sponiewierany przez Mrożka dziennikarz). Taki jest finalny sens zaangażowania się w działanie kilkudziesięciu osób, przez umowny okres miesiąca czasu. Jaka jest z tego wartość dodana, dla świata w którym żyjemy ? Znowu „trudne” pytanie, nieprawdaż ? 🙂

Teraz wystarczy zastanowić się chwilę dalej: jak wiele przelewania z pustego w próżne ma miejsce we wszystkich dziedzinach naszego życia ? Jaki ma to sens ? A może lepiej od razu, kiedy balon pęknie ? Ale o tym, może już przy innej okazji…


2 Komentarze

~ryo · 19 maja, 2012 o 12:00 am

Mrożek w rozmowie był opryskliwy, cyniczny i zgorzkniały w najgorszy z możliwych sposobów. Przy takiej postawie, najlepszy nawet dziennikarz nie byłby w stanie przeprowadzić ciekawej rozmowy. To trochę tak, jakby zarzucać uczniowi, że nie rozwiązał zadania matematycznego będąc pod obstrzałem niewybrednych połajanek nauczyciela. Mam nadzieję, że starość może wyglądać inaczej – iść w parze z życzliwością nawet dla tych, którzy wydają się być niespecjalnie ciekawymi rozmówcami

    jackulus · 20 maja, 2012 o 4:01 pm

    Imho, trudno jest ocenić, czy był cyniczny i zgorzkniały, czy też po prostu odnosił się do dziennikarza bez politycznej poprawności. Być może i jedno i drugie. Więcej byłoby wiadomo po obejrzeniu wywiadu, a nie tylko jego lekturze.Mnie natomiast zafrapowała wewnętrzna pustka tego, co taki wywiad ze sobą niesie. Ten i wiele innych. Nawet w przypadku, gdyby taki czy inny Mrożek starał się być w jakimś stopniu „uładzony”. To dla mnie przelewanie pustego w próżne. Jeśli ktoś jest zainteresowany Mrożkiem i jego widzeniem świata – biblioteki stoją otworem. Jeśli ktoś chce wiedzieć, jak to jest być starym – brutalna prawda jest taka, że nie dowie się (naprawdę), dopóki się nie zestarzeje. Tam jest prawdziwa treść. Reszta, to żerowanie na naszym lenistwie i chęci coraz szybszego i powierzchownego życia.

Leave a Reply