Następna kwestia, która przychodzi mi do głowy kiedy myślę o uzasadnieniu mojej niechęci do telewizji, to podporządkowanie swojego rytmu życia ramówce, czyli godzinom emisji poszczególnych programów. Technicznie, sprawę dałoby się obejść poprzez nagranie programu, który nas interesuje i obejrzenie go w dogodnym czasie, ale kto z tego korzysta ? Taka taktyka wymagałaby przecież pewnego wysiłku, planowania, organizacji. A wiadomo, jak jest z wysiłkiem, organizacją i planowaniem. Ten wariant z definicji odpada. W zamian, plan dnia zostaje dostosowany do programu TV. Szczególnie prostym przypadkiem jest sytuacja, kiedy cały dostępny czas poświęcamy na oglądanie telewizji – wówczas nie ma czego dopasowywać.
Jeżeli bogu schowanemu po drugiej stronie ekranu, nie oddajemy całego wolnego czasu, zaczyna się jazda. Obiad trzeba przygotować i zjeść tak, aby zdążyć na popołudniowy serial, na spacer wieczorem nie można wyjść, ponieważ pojawiło by się ryzyko opuszczenia wiadomości (grzech najcięższy), spotkanie ze znajomymi odpada, bo przecież jest maga hit w wieczornym kinie – chyba, że obejrzymy go wspólnie ze znajomymi. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, na kurs gotowania się nie zapiszę, bo przecież zajęcia są w środy, a w środy, o TEJ właśnie porze, leci program kulinarno-restauracyjny, pani Gessler.
Strzelam z przykładami na chybił trafił, ale czy rzeczywistość tak właśnie nie wygląda ? Być może niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy, jak ordynarnie są w ten sposób manipulowani – wszak jeśli zjawisko dzieje się na masową skalę i wszyscy dookoła tak postępują, to nie ma z czego zdawać sobie sprawy. Nie ma czego zauważać. Tak się teraz żyje…
I tylko tak się zastanawiam, gdzie się chowa w tym momencie nasze poczucie godności ? Wolności ? Umiłowanie swobody ? Czy istnieją jeszcze te pojęcia ? Zakładam się, że znajdzie się wiele przypadków, gdzie każdy z nas będzie walczył jak lew w sytuacji, kiedy najbliższa mu nawet osoba spróbuje wpłynąć na jego przyzwyczajenia, zarządzić wolnym czasem. W takiej sytuacji się nie damy, prędzej rozwód niż rezygnacja z czwartkowego bilarda z kumplami. Ale jeśli w tym samym czasie, w TV pojawi się „Taniec z kimś-tam” czy podawana będzie jakaś pseudo inteligentna polityczna jatka, to co innego. Spotkanie można przecież przełożyć lub odwołać. I co ciekawe, nie ma w tym nic dziwnego. Jest najzupełniej normalne, że niezwykły twór zwany telewizją, posiada taką moc perswazji.
Czy zastanawiacie się czasem, jak wiele razy powodem, dla którego nie robimy tej czy innej wartościowej rzeczy, jest fakt, że o określonej godzinie „trzeba” z pilotem w ręku zasiąść przed telewizorem. Oczywiście czynniki decydujące o trybie życia, który prowadzimy, są zazwyczaj bardziej złożone, ale telewizja oferuje tak ponętny i łatwo dostępny zamiennik dla wszelkiego rodzaju prawdziwej działalności, że ogromnie trudno jest z niego nie skorzystać.
Ufff, strasznie nie lubię tego (po)twora…
0 Komentarzy